Archiwum 13 września 2009


wrz 13 2009 i love you so much that it hurts my head.
Komentarze: 3

płonę żywym ogniem i jedyne o czym marzę, to żeby on poczuł się tak samo. mam to,czego chciałam, przypomniałam sobie czym jest miłość. w naszym przypadku zawsze była śmiercią. sama już nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, bo przecież moje życzenie zostało spełnione - jestem wybudzona ze śpiączki, czuję milion niewidzialnych ostrzy wbijających się w każdą część mojego ciała, tego astralnego oczywiście, bo do fizycznych obrażeń tym razem niestety nawet nie zdążyliśmy dojść. natomiast jak tak dalej pójdzie, to ten etap przejdę sama, bo nie widzę sposobu na zagłuszenie piekła, które rytmicznie pulsuje wewnątrz mnie. nie spodziewałam się powrotu jego mocy, którą sama nieświadomie go karmiłam, tonąc w przypływie niczym nieograniczonej miłości. nie przypuszczałam, że moja tak długo budowana siła może zostać stłamszona gówniarskim zagraniem, powtórką z rozrywki z naszych najlepszych lat. nie sądziłam, że po tylu latach wciąż można kochać potwora. jeśli tak wygląda rzecz zwana losem, to ja ten los pierdolę. a z tego co teraz rozgrywa się wewnątrz mnie wyciągnę stosowne korzyści, ktoś tu chyba zapomniał, że najbardziej efektywnym źródłem siły w moim przypadku jest ból, im większy tym lepszy. gdy już dojdę do tego stadium, wykorzystam to najlepiej jak potrafię, koniec z pustymi zabawami, przejdźmy do konkretów, a jeśli nie potrafimy razem żyć, to razem umrzemy, w końcu to jego marzenie...

na-kacu : :